KONFuCIUX - 2010-07-05 16:56:54

Harald Welzer – niemiecki profesor psychologii społecznej po przeanalizowaniu biografii wykonawców masowych, faszystowskich mordów z okresu II Wojny Światowej doszedł do wniosku, że w zasadzie każdy człowiek może być mordercą. W rozmowie z Piotrem Burasem (GW 29-30 maja 2010 nr 124.6942) tak wyjaśnia ten mechanizm psychologiczny.

Piotr Buras - Tytuł ostatniego rozdziału brzmi "Wszystko jest możliwe". Pański wniosek, że każdy człowiek nadaje się na masowego mordercę, jest wstrząsający.

Harald Welzer - Dla mnie najbardziej szokujące było raczej odkrycie, jak łatwo ludzie potrafią nadać sens swojemu działaniu, nawet gdy w gruncie rzeczy uważają je z początku za niewłaściwe, złe lub sprzeczne z ich osobowością. ( … )Nie ma sytuacji, której człowiek nie byłby w stanie nadać sensu po to, by sobie z nią poradzić. Ten mechanizm jest fascynujący.

Piotr Buras - Ale czy naprawdę każdy jest do tego zdolny? Można by przecież sądzić, że to osobowość albo charakter człowieka predestynują go do zbrodniczych czynów?

Harald Welzer - Już autorzy prowadzonych po II wojnie światowej badań nad psychologią sprawców zbrodni doszli do bardzo nieprzyjemnych wniosków. Nie ma żadnych cech związanych z pochodzeniem społecznym czy geograficznym, wyznawaną religią, warunkami socjalizacji, poziomem wykształcenia, a nawet płcią czy wiekiem, które pozwalałyby na skonstruowanie profilu typowego sprawcy. Masowi mordercy nie wyróżniają się niczym. Tym samym nie ma żadnej grupy społecznej ani typu osobowości, które byłyby immunizowane na niebezpieczeństwo ześlizgnięcia się jednostki na zbrodniczą ścieżkę. Psychologiczna analiza osobowości w tej sytuacji do niczego nie prowadzi. Masowe mordy to proces społeczny, w którym ludzie odnajdują swoje role. W momencie gdy je znaleźli, nie mają problemu, by w nim uczestniczyć. Odstępstwa od tej reguły to margines. Tylko jakieś 5 proc. stanowią patologiczni sprawcy, którzy z radością i sadyzmem oddają się sprawie. W warunkach Holocaustu mogli dać upust swoim skłonnościom. Drugie 5 proc. to ludzie mający skrajnie pacyfistyczne lub humanistyczne nastawienie, które w żaden sposób nie pozwala im na zabijanie. Te skrajne postawy są o tyle bez znaczenia, że istnieją one we wszystkich warunkach społecznych. Także dzisiaj jest jakieś 5-10 proc. ludzi, którzy pod względem psychicznym odstają od większości....”

Ilustracją tej teorii może być „kariera” Irmy Grese – wiejskiej dziewczyny kompletnie zdeprawowanej przez system hitlerowskiego państwa, którą jej ofiary nazywały „Piękną Irmą”, „Aniołem Śmierci", „Aniołem Piekieł”, „Blond Aniołem z Auschwitz”, „Hieną z Auschwitz”, „Szarą myszą”, „Królową SS” czy po prostu „Bestią”.

Irma Grese pochodziła ze zwykłej, z pozoru szczęśliwej, wielodzietnej rodziny mieszkającej w małej wiosce w Meklemburgii. Wiejska, zamknięta rodzina przeżywała jednak wewnętrzne dramaty. Jej matka, Bertha Grese, popełniła samobójstwo wypijając kwas solny, gdy dziewczyna miała 12 lat. Powodem samobójstwa był romans męża. Ojciec, Alfred Grese – z zawodu mleczarz – po trzech latach ożenił się ponownie. Jego pięcioro dzieci z pierwszego małżeństwa zyskało czwórkę przyrodniego rodzeństwa. Irma przytłoczona sytuacja rodzinną skończyła edukację w wieku 14 lat i snuła plany ucieczki z domu. Marzyła o wstąpieniu do Bund Deutscher Mädel – siedmiomilionowej faszystowskiej organizacji młodzieżowej. Sytuacja socjalna zmusiła ją jednak do podjęcia pracy. W 1938 roku wyjechała do Fürstenbergu, gdzie przez pół roku pracowała w mleczarni. Przez kolejne pół roku była urzędniczką w małym sklepie w Lychen i rozliczała sprzedaż detaliczną.

W 1939 roku, piętnastoletnia Grese rozpoczęła pracę w elitarnym sanatorium dla żołnierzy Waffen – SS w Hohenlychen. Pracowała tam dwa lata jako asystentka pielęgniarki. Po nieudanym egzaminie zawodowym zrezygnowała z tego zajęcia. Urząd zatrudnienia skierował ją znów do Fürstenbergu na stanowisko asystentki w sklepie mleczarskim. Po kolejnym oblaniu egzaminu pielęgniarskiego urząd zatrudnienia skierował ją do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, na szkolenie dla nadzorczyń SS. Szkolenie rozpoczęła 1 czerwca 1942 roku w ośrodku treningowym dla SS-Aufseherinnen (nadzorczyń). Miała wtedy 18 lat i była jedną z młodszych kobiet, ubiegających się o stanowisko strażniczki SS.

W SS Irma Grese się odnalazła. Podstawowe szkolenie ( procedury, zachowanie wobec więźniów, obsługa broni, traktowanie psów ) przeszła pomyślnie i od tego momentu stała się panią życia i śmierci setek kobiet - więźniarek Ravensbrück. Już w służbowym uniformie z trupią czaską, bronią ostrą i kijem do bicia zaczęła „specjalizować się” w kopaniu do nieprzytomności leżących więźniarek wysokimi, podkutymi butami.

Po zakończeniu stażu w Ravensbrück, na początku 1943 roku, Irma Grese złozyła nieoczekiwaną wizytę w rodzinnym domu w Wrechen. Ojciec z zadowoleniem przyjął wieści o karierze córki. Sielankę rodzinną przerwał jednak przykry zgrzyt - brat Irmy odnalazł w jej prywatnych rzeczach obozowy pistolet. Po awanturze zakończonej bójką Irma już na dobre opuściła rodzinny - wybrała Ravensbrück.

W marcu 1943 roku dobrowolnie przekroczyła kolejną granicę piekła podejmując służbę w największym hitlerowskim obozie zagłady - Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau. Początkowo pracowała jako operator telefonu w biurze wartowni w Birkenau. Następnie przejęła nadzór nad karną kompanią, tzw. Strafkommando. Była najmłodszą nadzorczynią w Auschwitz i z entuzjazmem przyjmowała nowe obowiązki. W niedługim czasie została doceniona i na przełomie 1943 i 1944 roku otrzymała promocję na funkcję SS-Oberaufseherin.

Od maja do grudnia 1944 roku Grese jako starsza nadzorczyni SS, pracowała w części Birkenau, nazwanej „obozem C”. Na niewielkiej powierzchni stłoczono tam około 20 tysięcy polskich Żydówek, a od maja 1944 roku Żydów węgierskich. Dopuszczała się tam niewiarygodnych okrucieństw. Jak zeznawali świadkowie asystowala naczelnemu lekarzowi Auschwitz, Josefowi Mengele nazywanemu „Aniołem Śmierci” w selekcjach.

Po pełnych bestialstwa dniach odreagowywała napięcie na nocnych libacjach i orgiach z esesmanami. Była biseksualna – więźniarki w zeznaniach przypisują jej kontakty seksualne zarówno z kobietami – więźniarkami, więźniami jak i oficerami SS. Stanisława Rachwałtowa – więźniarka Auschwitz tak ją opisuje w zeznaniach. „Grese Irma, lat około 22, wzrost około 163 cm. zbudowana proporcjonalnie, ładnie. Jasna blondynka o dużej urodzie, oczy duże, niebieskie, brwi ciemne, ładnie zarysowane w łuk, rzęsy ciemne, długie, cera bardzo ładna, jasna o ładnym rumieńcu, nos proporcjonalny, usta proporcjonalne, pełne, czerwone, zęby śliczne, drobne, białe; piękna ładnie osadzona szyja. Głos miała miły, niski, nogi śliczne, stopy drobne. Była lesbijka. Do mężczyzn SS-manów odnosiła się wprost wrogo, mówiąc, ze zna dobrze ten element. Natomiast wśród więźniarek miała sympatie, gustowała w młodych, ładnych dziewczętach, specjalnie Polkach.”

Nieograniczona władza zaczęła jej mącić w głowie. W jednej z obozowych pracowni, zamawiła dla siebie celofanowy pejcz, który był lekki i z wyglądu przypominał szkło. Jednak uderzenie takim pejczem było dość bolesne - mocno splecione włókna celofanu, sprawiały, że ta z pozoru niewinnie wyglądająca broń, w jej ręku stanowi dodatkowe narzędzie tortur. Zaprojektowała tez dla siebie własny mundur, który krojem zbliżony był do oficjalnych mundurów nadzorczyń. Zwęziła dwuczęściowy komplet: żakiet i spódnicę, dopasowując do swojej sylwetki, dzięki czemu stał się on bardziej elegancki i uwypuklający jej kształty. Uniform był w odcieniu błękitu, co podkreślało barwę jej oczu.

Jak pisałem prowadziła bujne życie erotyczne – sypiała między innymi z późniejszym komendantem Birkenau Josefem Kramerem i Josefem Mengele. Największy romans przeżyła z oficerem SS Franzem Hatzingerem, kierownikiem urzędu budowlanego w Auschwitz. To właśnie on - o czternaście lat starszy, żonaty i dzieciaty - uważany był w obozie za jej wielką miłość. Jednak mimo rozładowywania napięcia seksualnego wciąż perwersyjnie maltretowała ludzi. Więźniowie w zeznaniach wspominają, że Irma Grese czerpała nieukrywaną satysfakcję ze swoich bestialskich praktyk – maltretując i mordując ludzi wpadała w stan euforii graniczący z osiągnięciem orgazmu.

Na początku 1945 roku Grese została przeniesiona do obozu Auschwitz I a w połowie stycznia tego roku ewakuowana z transportem więźniarek do Ravensbrück. W marcu trafiła do Bergen-Belsen – kolejnego i chyba najtragiczniejszego piekła na ziemi. Tym razem podążała za kochankiem Franzem Hatzingerem. W Bergen-Belsen znowu awansowała na SS-Arbeitsdienstführerin a przez jakiś czas nawet na SS-Rapportführerin. Im gorsze piekło tym szybsze awanse - w Bergen-Belsen, tuż przed wyzwoleniem umierało dziennie około 1000 więźniów. Dziesiątki tysięcy konały tygodniami w męczarniach na skutek chorób zakaźnych, głodu i pragnienia. Na kilka dni przed wyzwoleniem obozu większość więźniów nie otrzymała żadnego wyżywienia - wygłodniali więźniowie dopuszczali się aktów kanibalizmu.

W pierwszych dniach kwietnia 1945 roku II Armia brytyjska pod dowództwem marszałka Montgomery'ego wyzwaliła obóz i aresztowała esesmańską załogę. Irmy Grese nie znalazła się jednak wśród zatrzymanych. W tym czasie eskortowała transport więźniarek przepędzanych jeszcze dalej na zachód. W trakcie marszu spotykała swoją uciekającą przed Rosjanami rodzinę. Podobno ojciec próbował namówić ją by zrezygnowała ze służby, zrzuciła mundur SS i dołączyła do rodziny. Jednak już 17 kwietnia Irma Grese wraciła jakby nigdy nic do Bergen-Belsen. Przypuszczano, że chciała spotkać się z kochankiem Franzem Hatzingerem – nie wiedziała, że jej wybranek kilka tygodni wcześniej zmarł na tyfus szalejący w obozie. Wkrótce jedna z ocalałych Żydówek - Gitla Dunkelmann – poinformowała brytyjskich oficerów, że widziała Irmę Grese na terenie obozu. Esesmanka została rozpoznana i aresztowana.

Pod koniec kwietnia 1945 roku Irmę Grese, wraz z innymi członkami załogi SS osadzono w tymczasowym areszcie. Tam angielski korespondent wojenny zadał jej oczywiste pytanie - „Dlaczego robiłaś te wszystkie okropne rzeczy?”. Odpowiedziała spokojnie - ”To było nasze zadanie, by oczyścić Niemcy z wrogich elementów i zapewnić przyszłość naszemu narodowi.”

Na początku września 1945 roku, Irmę Grese wraz z pozostałymi oskarżonymi przewieziono do Lüneburga. Po dwumiesięcznym procesie skazano ją na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano 13 grudnia 1945 roku, około godziny dziewiątej rano. Irma Grese była najmłodszą kobietą skazaną na karę śmierci w procesach zbrodniarzy hitlerowskich.

Miejsce pochówku Irmy Grese jest wciąż odwiedzane przez neonazistowskie grupy i czczone jako sanktuarium "Królowej SS".

Gisella Perl, żydowska więźniarka Auschwitz tak podsumowała „Piękną Bestię” -„Była jedną z najpiękniejszych kobiet, jaką kiedykolwiek widziałam. Jej ciało było idealne, anielska twarz, oczy niebieskie i wesołe, najbardziej niewinne oczy, jakie można sobie wyobrazić. I to właśnie Irma Grese była najbardziej zdeprawowana, okrutna i wymyślna w swoim okrucieństwie ze wszystkich, jakie spotkałam.”

Tekst na podstawie Wikipedii, blogu „Schnell! Wichtige Fakten über SS-Aufseherin Irma Grese” oraz opracowania Magdaleny Rybak „Młoda królowa SS”. Poniżej linki do źródeł.

http://www.schnell.blog.pl/

http://www.pracowniaslowa.pl/artykuly/KrolowaSS.pdf

Jako ilustracja filmowa „Historia Irmy Grese”

http://www.youtube.com/watch?v=jtTL4M0Ve3Y

Hotels Canazei 宿泊設備 台湾 spa ciechocinek cennik