KONFuCIUX - 2010-05-11 10:10:31

Szefowie brytyjskich tajnych służb nazywali ją „ulubioną agentką Churchilla". Krystyna Skarbek (1908-1952) była muzą Iana Fleminga, twórcy postaci agenta 007, który jeszcze przed II wojną światową pracował dla brytyjskich tajnych służb. Romansowali z sobą niemal rok, a jej postać była pierwowzorem Vesper Lynd w pierwszej powieści o przygodach Jamesa Bonda – „Casino Royale". Śmierć Krystyny Skarbek była równie dramatyczna jak życie.

W niedzielę 15 czerwca 1952 r. na schodach hotelu, w którym mieszkała, czekał zabójca Dennis Muldowney. Rozprawa sądowa była wyjątkowo krótka: sędzia nie dociekał motywów zbrodni. Egzekucję również wykonano błyskawicznie. Czy aby na pewno zginęła przypadkiem?


Skarbek urodziła się w Warszawie w 1908 r. Jej rodzice: Jerzy hrabia Skarbek i Maria Goldfeber, pochodząca z bogatej żydowskiej rodziny, byli bohaterami głośnego mezaliansu. Krystynie brakowało formalnego wyższego wykształcenia (była tzw. panienką z dobrego domu, uczącą się w szkole zakonnej), ale wyróżniała się urodą (w 1930 r. zajęła w konkursie Miss Polonia 6. miejsce), inteligencją i talentem do języków obcych. Mimo swej urody potrafiła rozpłynąć się w tłumie – była osobą o stu twarzach. Umiała zachować zimną krew i zmieniać nastrój jak kameleon. Jej główny pseudonim – Christine Granville – po wojnie stał się jej nazwiskiem. Pracowała dla Brytyjczyków (SIS – Tajna Służba Wywiadowcza) już od połowy lat 30.

Po wybuchu wojny Skarbkówna udała się do Londynu i po rozmowie w grudniu 1939 r. z nestorem brytyjskich szpiegów sir Robertem Vansittartem wyjechała do Budapesztu jako dziennikarka „The News Chronicle" i agentka SOE (Kierownictwo Operacji Specjalnych). Trzykrotnie przeprawiała się do Polski, by odebrać informacje wywiadowcze od bardzo ważnej dla Brytyjczyków organizacji Muszkieterzy (polska organizacja wywiadowcza). W styczniu 1941 r. aresztowano ją na Węgrzech. Chociaż chciało ją przesłuchiwać gestapo, udało się jej zasymulować atak gruźlicy i została zwolniona. Z Węgier uciekła w lutym 1941 r. w bagażniku samochodu angielskiego ambasadora.

Już w marcu 1941 r. w Belgradzie pomagała Anglikom w przeprowadzeniu zamachu stanu, dzięki któremu Jugosławia przeszła na stronę aliantów. W sierpniu 1944 r. w okupowanej Francji uratowała trzech agentów SOE, w tym szefa swojej siatki Francisa Cammaertsa, przedstawiając się jako jego żona i siostrzenica generała Montgomery’ego. Oferując Niemcom łapówkę 2 mln franków i jednocześnie strasząc bliskim nadejściem wojsk alianckich, wynegocjowała uwolnienie jeńców.

Przypisuje się jej także gry z tajnymi służbami przyszłego Państwa Izrael na Bliskim Wschodzie, niejasną rolę w zamachu na generała Władysława Sikorskiego 4 lipca 1943 r. i wykradzenie kilku stron z pamiętników byłego włoskiego szefa dyplomacji hrabiego Galeazzo Ciano. Dzięki jej działalności we Francji latem 1944 r. wielu żołnierzy Wehrmachtu polskiego pochodzenia zdezerterowało i dołączyło do aliantów.

Po wojnie mimo długoletniej pracy dla służb brytyjskich została potraktowana „po angielsku": dostała 100 funtów odprawy i status obywatela drugiej kategorii – naturalizowanego obywatela brytyjskiego. Nie otrzymała pełnego brytyjskiego obywatelstwa, bo nie spełniła wymogu pięciu lat stałego pobytu na Wyspach. Żyła skromnie jako pracownica sklepu i stewardesa na statkach. Gdy została zasztyletowana, okazało się, że król Jerzy V przyznał jej Order Imperium Brytyjskiego i Medal św. Jerzego, a Francuzi odznaczyli ją m.in. Krzyżem Wojennym.

Spośród opisywanych tutaj polaków ona jedyna nie współpracowała z polskim wywiadem a jedynie z sojusznikami …..

Więcej o tej kontrowersyjnej „muzie”  w służbie jej Królewskiej Mości, można przeczytać choćby na polskiej wikipedii : http://pl.wikipedia.org/wiki/Krystyna_Skarbek   

Jerzy Sosnowski był bohaterem największego miłosno-szpiegowskiego skandalu w historii Niemiec. Za jego sprawą w latach 1934-1935 aresztowano w Niemczech około 80 osób, w tym znaną arystokratkę, córkę generała, baronową i powinowatą prezydenta Hindenburga. 18 lutego 1935 r. Benita von Falkenhayn i baronowa Renate von Natzmer zostały ścięte toporem. Sprawca wszystkiego, Jerzy Sosnowski (1896-1945?), był majorem Odziału II Sztabu Generalnego.


Dla Polski Sosnowski szpiegował w Berlinie od 1926 r. Miał iście „bondowską" prezencję i umiejętności. Był lotnikiem i uczestnikiem zawodów jeździeckich. W I wojnie światowej walczył w legionach. Za udział w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r. w 8. Pułku Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego otrzymał czterokrotnie Krzyż Walecznych. Awansował do stopnia rotmistrza (kapitana). W 1924 r. kapitan Marian Chodecki, późniejszy polski komisarz w Wolnym Mieście Gdańsku, namówił go do pracy w wywiadzie. Po przeszkoleniu i stworzeniu odpowiedniej legendy odgrywał w Berlinie rolę bogatego arystokraty polskiego pochodzenia, niechętnego Józefowi Piłsudskiemu – Georga von Nalecza-Sosnowskiego (lub Rittera von Nałęcza).


Dzięki urokowi, pozycji społecznej i pieniądzom polskiego wywiadu Sosnowski zwerbował kilkadziesiąt agentek, z których większość była jego kochankami. Najbardziej znane to powinowata byłego szefa niemieckiego sztabu generalnego podczas I wojny światowej Benita von Falkenhayn, pracownice dowództwa Reichswehry (poprzednia nazwa Wehrmachtu) Renate von Natzmer, Irene von Jena, Lotta von Lemmel i Izabela von Tauscher. Jego bezpieczeństwa strzegł zwerbowany za spłacenie długów z hazardu oficer niemieckiego wywiadu (Abwehry) Günther Rudloff. Sosnowski dostarczył m.in. informacji dotyczących nowych niemieckich broni, współpracy militarnej Niemiec i ZSRR oraz plan wojny z Polską.

Był tak dobry, że jego przełożeni podejrzewali go o podwójną grę oraz zmowę ze swoimi agentkami, aby wydobyć jeszcze większe pieniądze od polskiego wywiadu. To, a także szereg jego innych romansów z modelką i aktorką Katją Berbarian, agentką gestapo Marią Krauze i egzotyczną tancerką jednego z nocnych klubów Leą Niako, doprowadziło do katastrofy. Dwie ostatnie kobiety doniosły na niego z zazdrości. Do jego zdemaskowania przyczynił się także poprzednik na stanowisku w Berlinie, porucznik Józef Gryf-Czajkowski, później podwójny agent, współpracownik niemieckiego wywiadu.

Mimo że Sosnowskiego ostrzeżono przed dekonspiracją,  zlekceważył to i 28 lutego 1934 r. został aresztowany. Aby ratować jedną ze swoich informatorek, Benitę von Falkenhayn, Sosnowski chciał zawrzeć z nią w więzieniu małżeństwo. Adolf Hitler odmówił i nie zastosował prawa łaski. Sosnowski został skazany na dożywotnie więzienie. W kwietniu 1936 r. wymieniono go na siedmiu agentów Abwehry. Dostał awans na majora, po czym… został postawiony przed sądem wojskowym i oskarżony o nierzetelność finansową i łatwowierność, a później także o zdradę. 17 czerwca 1939 r. Sosnowskiego skazano na 15 lat więzienia i 200 tys. zł grzywny. Wyrok był nieprawomocny, do kolejnej rozprawy nie doszło z powodu wybuchu wojny.

Najbardziej zagadkowe są późniejsze losy Sosnowskiego. Jako więzień stanu miał zostać zabity przez konwojentów we wrześniu 1939 r. w okolicach Brześcia nad Bugiem lub Zaleszczyk lub też ponownie zostać zwerbowany do wywiadu. Podobno został jednak tylko ranny i w szpitalu aresztowali go agenci NKWD. Następnie, zależnie od wersji, został współpracownikiem sowieckich służb i wykonywał tajne zadania aż do 1944-1945 r., gdy zaginął w tajnej akcji w Warszawie. Inna wersja mówi, że umarł w 1942 r. w więzieniu w Saratowie.

W świetle znanych dziś dokumentów nie ulega wątpliwości, że Jerzy Sosnowski był najcenniejszym polskim przedwojennym agentem, a jego aresztowanie w Polce było wynikiem nielojalności jego zwierzchników.

Bolesław Kontrym (1898-1953) był oficerem carskiej armii, potem II Korpusu Polskiego w Rosji, dowódcą pułku Armii Czerwonej. Trzykrotnie odznaczano go Orderem Czerwonego Sztandaru. Był współpracownikiem polskiego wywiadu, policjantem, cichociemnym, powstańcem warszawskim, wreszcie – żołnierzem 1. Dywizji Pancernej generała Maczka. Odznaczono go Virtuti Militari i trzy razy Krzyżem Walecznych.

Urodził się w rodzinie o patriotycznych tradycjach. Pradziadek i dziadek walczyli w polskich powstaniach. Kształcił się na żołnierza w Korpusie Kadetów w Jarosławiu nad Wołgą, ale porzucił naukę i zaciągnął się do rosyjskiej armii. W wojnie polsko-bolszewickiej walczył jako dowódca pułku piechoty. Dosłużył się stopnia kombryga (sowiecki stopień wojskowy między pułkownikiem i generałem). W grudniu 1922 r., współpracując z wywiadem, Kontrym uciekł do Polski, gdzie dostał stopień porucznika i został oficerem Straży Granicznej.
Brawurę Kontrym zademonstrował w okresie międzywojennym.

W latach 20. Kresy Wschodnie II RP przypominały Dzikie Pola, na których siały terror sowieckie bandy. W 1924 r. jeden z policjantów polskiego posterunku w Rubieżowicach nie wrócił z patrolu. Odnalazł się w Mińsku jako „polski szpieg". Następnego dnia dowódca posterunku Bolesław Kontrym zameldował, że radziecki patrol został zatrzymany po polskiej stronie granicy i zaproponował ich wymianę za polskiego funkcjonariusza. Bolszewicy szaleli i twierdzili, że cała obsada posterunku granicznego została uprowadzona. Po kilku tygodniach podwładny Kontryma bezpiecznie wrócił do Polski.

W 1937 r. w Białymstoku komisarz policji Bolesław Kontrym stworzył siatkę agentów i rozbił sowiecką siatkę szpiegowską. Później podobną rolę odegrał w Wilnie. Po klęsce wrześniowej znalazł się w polskich siłach zbrojnych na Zachodzie. W styczniu 1943 r., jako cichociemny ps. Żmudzin, został zrzucony do Polski. Wspólnie z Janem Piwnikiem ps. Ponury zaplanował słynną akcję odbicia więźniów w Pińsku. Atak skończył się spektakularnym sukcesem bez strat własnych.

Od czerwca 1943 r. Kontrym był szefem speckomanda Armii Krajowej Sztafeta – Podkowa, zajmującego się m.in. likwidacją konfidentów i zbrodniarzy. Działał w charakterystyczny dla siebie sposób. We wrześniu 1943 r. uprowadził luksusową limuzynę chevrolet niemieckiej tajnej policji i wymienił ją na kilka aresztowanych kobiet. W powstaniu warszawskim dowodził najtrudniejszym odcinkiem obrony Śródmieścia na ul. Królewskiej, Kredytowej i pl. Małachowskiego. Był czterokrotnie ranny.
Mimo że znał komunistyczną rzeczywistość, uwierzył gwarancjom i wrócił do Polski. Mówił wówczas synowi, że „żadna emigracja nie budowała Polski i miejscem naszym jest ojczyzna". Tym razem jego legendarna wytrzymałość Żmudzina – od wileńskiego powiedzonka: „kiedy gadzina ukąsi Żmudzina, od jadu Żmudzina zdycha gadzina" – nie pomogła. Został skazany przez komunistów – dokonano na nim morderstwa sądowego.

Elżbieta Zawacka byłą jedyną kobietą wśród 316 cichociemnych. Opanowanie, uroda, bezbłędny niemiecki i doświadczenie sprawiło, że w czasie wojny ponad 100 razy przekraczała europejskie granice – zawsze pod prawdziwym imieniem i fałszywym nazwiskiem. Urodziła się w Toruniu w 1909 r. Przed wojną ukończyła studia matematyczne w UAM w Poznaniu. We wrześniu 1939 r. walczyła w Kobiecych Batalionach Pomocniczych w obronie Lwowa. Weszła w skład Służby Zwycięstwu Polski (poprzedniczki AK). Powierzono jej tworzenie systemu łączności dla tajnych operacji. W konspiracji pracowała pod pseudonimami Zo i Zelma.
„Średniego wzrostu, blondynka o niebieskich oczach miała w sobie coś męskiego" – pisał o niej Jan Nowak-Jeziorański.

Ostatni łącznik Komendy Głównej AK przed wybuchem powstania warszawskiego właśnie jej zawdzięcza wydostanie się z kraju. Już w 1942 r. zorganizowała na Śląsku placówkę zagranicznej łączności Komendy Głównej ZWZ-AK, której kurierzy pokonywali trasy do Szwecji, Szwajcarii i Francji. To ona ustalała trasę, po której do Londynu przekazywano meldunki i którą z powrotem przewożono pieniądze. Jej najdłuższa wyprawa rozpoczęła się w lutym 1943 r. Przez Niemcy, Francję i Pireneje dotarła z pocztą do Barcelony, a stamtąd do Londynu. Wróciła do kraju, skacząc ze spadochronem. W maju 1942 r., w czasie wielkiej wsypy, aresztowano jej rodzinę. Jej samej udało się uciec w kaskaderskim stylu – wyskakując z pociągu.

Po innej zdradzie musiała się przez cztery miesiące ukrywać w klasztorze. Opuściła go, by wziąć udział w powstaniu warszawskim. Po nim zorganizowała łączność zagraniczną na nowo. W czasie wojny została dwukrotnie odznaczona Virtuti Militarii. Po wojnie spotkały ją komunistyczne prześladowania i więzienie. Doceniona została dopiero po 1989 r. W kwietniu 2006 r. została drugą kobietą w historii Polski – generałem brygady. W marcu 2008 r. uroczyście świętowano jej 99. urodziny. 

Bernard Drzyzga (1911-1994) unikał niepotrzebnej brawury. 5 czerwca 1943 r. jako jeden z nielicznych uniknął aresztowania, bo nie pojawił się na ślubie kolegi z konspiracji w kościele św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży w Warszawie. Aresztowano wówczas 56 ludzi podziemia. Urodził się w Tarnowskich Górach. Wychowywany był przez matkę (ojciec zmarł), która mówiła: „Pamiętojcie, żeście są Polokami, a nie Germanami". Bernard Drzyzga wybrał karierę oficera. We wrześniu 1939 r. zniszczył kilka niemieckich czołgów. Trafił do konspiracji, uciekając w pięcioosobowej grupie z obozu jeńców w Woldenbergu (ze swoim późniejszym przełożonym ppłk. Józefem Szajewskim – ps. Philips).

Był dowódcą najaktywniejszej komórki polskiej dywersji w Niemczech w latach 1942-1943. Przygotowywał serię zamachów w sercu Niemiec, m.in. na berlińskie metro i dworce kolejowe. Akcje przeprowadzali żołnierze Zagra-linu, komórki oddziału specjalnych akcji bojowych OSA-KOSA. Był to odwet za rozstrzelanych w Palmirach i czystki etniczne na Zamojszczyźnie. Jedną z takich akcji przeprowadzono 10 kwietnia 1943 r. w Berlinie. Według niemieckich danych, zginęło wówczas 14 osób, a 60 zostało rannych. Najbliższym współpracownikiem Drzyzgi w Zagra-linie był jego zastępca Józef Lewandowski, ps. Jur. Najtrudniejsze akcje wykonywali we dwóch, z jedną lub dwiema łączniczkami. Wszyscy władali biegle niemieckim, kończyli niemieckie szkoły, mieli dobre dokumenty i mogli się maskować jako volksdeutsche. Po wojnie nie wrócił do kraju.

(źródło: http://vantomas.salon24.pl/87151,zapomn … rowie-cz-i)

Alberghi Algeria hotel ciechocinek