Kim Kolwiek - 2010-05-02 11:02:47

Przypadkowo trafiłam na ten tekst ...

Kilka dni temu pojawiło się w S24 wspomnienie o aktorce, która zagrała rolę „Stokrotki” w filmie „Kanał” Andrzeja Wajdy. Pod wpisem wywiązała się krótka dyskusja – z moim udziałem – na temat „Kanału”. Napisałem, że „Kanał” był propagandowym filmem antypowstańczym, właściciel bloga poprosił mnie o uzasadnienie... Na tym dyskusja zgasła. Spróbuję ją wznowić, stawiając pytanie bardziej generalne: czym była „polska szkoła filmowa”, której to szkoły Wajda jest prominentnym przedstawicielem?

Oto moja odpowiedź:

    Mam wrażenie, że sporo osób uważa „polską szkołę filmową” za coś, co zdarzyło się POMIMO realnego socjalizmu, czy wręcz coś, co zdarzyło się PRZECIW „systemowi”. W drugiej połowie lat 50-tych XX doszło do „odwilży”, filmowcy wykorzystali moment i zrobili partii psikusa kręcąc filmy nie mieszczące się w ramach obowiązującej ideologii – tak miałoby to wyglądać...

    To złudzenie (bo JEST to złudzenie) podtrzymuje zresztą sam Wajda kreując retrospektywnie swoją biografię ideologiczno – artystyczną. Widziałem niedawno film dokumentalny z Wajdą w roli narratora opowiadającego – przez pryzmat filmów – o historii Polski. Można było odnieść wrażenie, że Wajdę przez całą jego karierę zawodową ledwie krok dzielił od rzucenia w diabły kręcenia filmów i zabrania się za organizowanie antykomunistycznej partyzantki...

    Wszystko to blaga. Wajda – na początku swej kariery - był wiernym żołnierzem PRL-owskiego frontu ideologicznego (należał zresztą do PPR i PZPR). Jego filmy „Pokolenie”, „Kanał” , „Popiół i diament” były filmami propagandowymi. To samo powiedzieć można o całej „polskiej szkole filmowej”. Zresztą – nie mogło być inaczej. Władza trzymała łapę na przemyśle filmowym, uznając – przy tym – film za „najważniejszą ze sztuk”...

    Oczywiście w „Kanale” czy „Popiele i diamencie” pojawiły się motywy wcześniej w PRL-owskim kinie nieobecne. Bo też były to filmy propagandowe „nowego etapu”. Tak, jak „Pokolenie” wcielało w materię filmową założenia socrealizmu, tak „Kanał” i „Popiół i diament” trzymały się linii obowiązującej „po XX zjeździe” (czy raczej „po październiku”)...

    Zastanówmy się bowiem: czy istniała jakaś partyjna „linia propagandowa” odnośnie tematów poruszanych przez Wajdę, a jeśli linia istniała, to jak miały się do niej kręcone przez Wajdę filmy? Otóż taka linia propagandowa istniała, a przekaz filmów Wajdy świetnie się w nią wpisywał. Wajda - po prostu - ilustrował swoimi filmami partyjną wykładnię historii. Ta wizja ewoluowała w czasie. W latach 50-tych AK to byli bandyci i faszyści (tak zdaje się wyglądają w „Pokoleniu”, choć nazwa AK tam nie pada – ale mogę się mylić, dawno to oglądałem). Po „październiku 56” stosunek do AK zniusansowano - mieliśmy teraz „dobrych AK-owców” niższych szarż wplątanych w zgubną politykę przez swoich dowódców. Mniej więcej tak wygląda to w „Kanale” czy „Popiele i diamencie”...

    Tak opisywał przekaz filmów Wajdy Tadeusz Sobolewski: „W filmach młodego Wajdy Polak jest więźniem jakiejś anachronicznej tradycji, don Kichotem pogrążonym w świecie wyobraźni, niemającym kontaktu z rzeczywistością, zdradzonym przez świat” i takimi właśnie chciała widzieć Polaków partia... Oczywiście – dotyczyło to podziemia niepodległościowego. Bo czy powstały wtedy (czy MOGŁY powstać?) filmy w stylu „szkoły polskiej”, której bohaterami byliby żołnierze Armii Ludowej?


Nie oszukujmy się. „Polska szkoła filmowa” to „PRL-owska szkoła propagandy”. Ni mniej, ni więcej...

I trudno się dziwić, że „Kanał” nagrodzono w Moskwie, a Wajda w roku 1959 dostał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski... Towarzysze docenili robotę...

www.narodowo.pun.pl praca dla kierowców uber warszawa